Właśnie obejrzałem jego występ w roli Willy Lomana w "Śmierci komiwojażera" i musze powiedzieć, że to absolutnie mistrzowska kreacja i w mojej ocenie najlepsza spośród tych, które miałem okazję oglądać. A zagrał March wiele i wyśmienicie! Jego role były rożnorodne, niejednolite (kontrakt z wytwórnią filmową gwarantował mu pewną niezależność doboru ról, przywilej największych gwiazd i rzadkość w epoce star systemu!) - potrafił być dżentelmenem (by wspomnieć wspaniałe duety z Normą Shearer w "Ulubionej" czy "Uśmiechu szczęścia"), zepsutym i bogobojnym prawnikiem-moralistą w "Kto sieje wiatr" (jedna z moich ulubionych kreacji Marcha), cwanym karierowiczem w "Radzie nadzorczej", czy choćby przerażającym panem Hydem... Nie podobał mi się tylko w "Anthony Adverse" (ale to ogolnie niezbyt dobry film).