Na filmwebie żona Michałkowa nazywa się Mikhalkova. Nigdy nie zrozumiem powodu używania angielskiej transkrypcji rosyjskich nazwisk, do tego tak niekonsekwentnie. Ponoć sami Rosjanie czasami tak chcą, nawet jeśli, to co? Jesteśmy w Polsce.
A nazwiska chińskie? Kiedyś w Polsce pisało się: "Czoł" albo "Czang". Ale pewnego razu Chińczycy poprosili resztę świata, by zaakceptowała wymyślony w Chinach system romanizacji tamtejszych nazwisk. I teraz pisze się: "Zhao", "Zhang". Albo imiona japońskie. Dawno temu pisało się: "Hiroszi", "Tosziko". A teraz, jak prawie cały świat, piszemy: "Hiroshi", "Toshiko". Ta rosyjska żona z pewnością ma w swoim rosyjskim paszporcie, pod nazwiskiem wydrukowanym cyrylicą, właśnie taką wersję literami łacińskimi: "Mikhalkova". A że w sumie wychodzi bardzo niekonsekwentnie, bo nazwisko męża zapisujemy po staremu? No fakt.