Dla mnie film to Takie Mniodzio, Ciasteczko do schrupania. Obejrze go jeszcze raz i jeszcze, po to chociażby, żeby wyciągnąć z niego te smaczki, jak bohaterowie poszczególni wspominają, skąd ich nadzywczajne zdolności...
A Nautilus. Najbardziej kosmiczny Nautilus w historii kina.
Po prostu rewelacja. Przynajmniej dla mnie:)